Szewczyk Dratewka

Żył sobie raz szewczyk Dratewka. Biedak był z niego a biedak! Aby liche odzienie na grzbiecie, aby podarte skórzniaki na nogach, aby torba, a w niej kromka chleba — cały to był jego majątek.
Od wsi do wsi wędrował i stare obuwie łatał.
Szedł raz Dratewka wielkim lasem, zobaczył pod sosną rozrzucone mrowisko. Musi niedźwiedź, który na wiosnę rad mrówcze jaja wyjada, taką im psotę uczynił.
Biedne mrówki biegały na wszystkie strony, znosiły po ziarnku piasku, po igiełce sosnowej i mrowisko na nowo narządzały.
Użalił się nad nimi Dratewka, zdjął z głowy czapkę i jako mógł — to rozrzucone mrowisko na jedną kupę czapką zgarnął.
Wtedy na wierzchołek mrowiska wyszła mrówkowa matka i powiedziała:
— Dziękuję ci, dobry człowieku. Jak będziesz kiedy w potrzebie, to przyjdziemy ci z pomocą.
Uśmiechnął się szewczyk, bo jakąż pomoc mogłyby mu dać nędzne mrówki, pokłonił się im i poszedł w dalszą drogę.
Minęło dni mało-wiele. Szedł znów Dratewka puszczą zieloną, puszczy szumiącą i znów zobaczył wielką krzywdę.
W dziupli starej sosny była barć i ktoś tę barć zniszczył. Plastry wosku leżały na ziemi, miód ściekał po drzewie.
Musi i tutaj niedźwiedź gospodarował.
Zaczął Dratewka pszczołom pomagać. Pownosił plastry na drzewo i w dziupli je umocował, woskiem otwór oblepił, miód ciekący zatamował.
Wyszła na brzeg barci pszczela królowa i powiedziała:
— Dziękujemy ci, dobry człowieku. Jak będziesz kiedy w potrzebie, to przyjdę ci z pomocą.
Znów się Dratewka aby uśmiechnął, pokłonił się pszczołom i poszedł dalej.
Minęło dni mało-wiele. Szedł raz Dratewka długą groblą między wielkimi stawami. Po stawach pływały dzikie kaczki. Jak Dratewkę zobaczyły, wielkim głosem zakwakały, po trzcinach się pochowały. Wiedziały dzikie kaczki, że po grobli myśliwi chodzą, do kaczek mierzą, bystre strzały na nie z łuków wypuszczają.
Stanął szewczyk na grobli i zawołał:
— Nie bójcie się, cyraneczki. Nie chcę do was mierzyć, a chcę się waszą urodą ucieszyć. Nie chcę was zabijać, a chcę was chlebem uczęstować!
I zaczął chleb kruszyć i do wody go wrzucać.
Wypłynęły kaczki z trzciny, wszystkie okruchy z wody wyzbierały i bardzo się tej smakowitości dziwiły, bo nigdy jeszcze chleba nie jadły.
Aż najstarszy kaczor, piękny, z modrym lusterkiem na skrzydłach powiada:
— Dziękujemy ci, dobry człowieku, żeś nie przyszedł nas mordować, aleś przyszedł nas uczęstować. Jak będziesz kiedy w potrzebie, to przybędziemy ci z pomocą.
Uśmiechnął się Dratewka, pomyślał:
„Jakąż ja mogę mieć z was pomoc? Przyszwy za mnie nie przyszyjecie, obcaska za mnie nie przybijecie”.
Ale ładnie, pięknie im się ukłonił i poszedł dalej.
Idzie, idzie… aż zaszedł do takiej krainy, gdzie był zamek, a przy zamku wieża, a w tej wieży zamknięta była panna, a tej panny pilnowała czarownica.

Koło zamku ludzie stoją i tak sobie rozmawiają:
— Kto by się z tą panną ożenił, toby ją z niewoli czarownicy wybawił.
— Ale tylko ten się z nią może ożenić, km dwie roboty odrobi i zagadkę odgadnie.
— To może ja bym spróbował — mówi Dratewka.
— Nie wyrywaj się, głupi! Życie ci niemiłe czy co? Kto pójdzie na ochotnika, a nie zrobi, to temu czarownica głowę urywa.
A Dratewka swoje:
— Ale może ja bym spróbował.
— Nie tacy, jak ty, tu próbowali. Rycerze przyjeżdżali i królewicze, i książęta. Nikt nie potrafił tych robót zrobić, tej zagadki odgadnąć. Nikomu czarownica nie darowała, wszystkim pourywała głowy!
Ale Dratewka swoje:
— A ja pójdę i spróbuję.
I szewczyk zastukał do bramy zamku.
Wyszła zaraz czarownica i pyta się:
Czyś ty człowiek? Czyś ty zwierz?
Czemu pukasz? Czego chcesz?
— Chcę się z tą panną, co siedzi na wieży, ożenić.
Jak zrobisz niedługo
robotę pierwszą i drugą,
a potem składnie
zagadkę odgadniesz,
to się ożenisz.
— Ano, popróbuję — mówi Dratewka.
Tak czarownica wpuściła go na zamek, zaprowadziła do komnaty, co się na siedmioro drzwi zamykała, co w oknie żelazną kratę miała, i powiada:
Masz tu piasku z makiem korzec.
Przebierz, zanim błysną zorze.
Jak nie zrobisz
do poranku,
to ci, panku,
urwę głowę, i gotowe!
Aby czytać dalej kup książkę 🙂

Reklama

Categories

Tags

Copyright ©
Powered by WordPress, Wszelkie prawa do autorskiej treści zamieszczanych na blogu bajkowyraj.net zastrzeżone. Kopiowanie, rozpowszechnianie zawartych na blogu materiałów bez zgody właściciela zabronione. Dotyczy to również kanału RSS.